Atletico Madryt odniosło sukces w meczu z FC Porto z wynikiem 3:1. Jednak nie ma powodu do szczęścia, gdyż klub awansował do fazy pucharowej z najmniejszym dorobkiem punktowym ze wszystkich zespołów. Nadal jednak nie wiadomo, jaki ma być zespół Diego Simone, w jakim stylu chce grać i czym się wyróżniać. To jeszcze nie koniec kryzysu tożsamości, z którym zmagają się w Madrycie w ostatnich latach.
Atletico Matryt — jasny cel, niejasna droga
Od dłuższego czasu nie było powodu do obaw do samego końca o wyjście z grupy Ligi Mistrzów. W Atletico jest obecnie wielu piłkarzy, którzy wręcz kochają boiskowa wolność, łamanie schematów. Co więcej, odnoszą oni rozczarowanie, gdy zamyka się ich w sztywnych taktycznych ramach. W wielu meczach można zauważyć, iż nastały zmiany w zespole, a człowiek nim zarządzający jest wciąż taki sam. Simone wydaje się być na rozdrożu między tym co oczekują od niego władze a tym, w co wierzy. Wygląda tak, jakby nie nadążał za zmianami, jakie nastają w klubie. Jakby wewnętrznie ciągle walczył z własnymi limitami, które nie pozwalają mu trochę opuścić gardy i samemu przejść do ataku.
Atletico znalazło się więc na rozdrożu. To nie drużyna o jasno sprecyzowanym charakterze – nie jest dziś ani defensywne, ani ofensywne. Nie gra piłki ani atrakcyjnej, ani wyrachowanej. Nie wykorzystuje stałych fragmentów i samo traci po nich gole. Co więcej, ma kilku liderów, którzy ewidentnie nie są w formie – Jose Marię Gimenaza, Jana Oblaka, Antonie’a Griezmanna czy Marcosa Llorente.
Jednak ma również czas, aby dokonać przemyśleń na temat swojego funkcjonowania i naprawić zaistniałe błędy. Wyszarpanym zwycięstwem z FC Porto Atletico dało sobie cień szansy. Mimo przegranej z Real Madryt Champions League wciąż pozostaje sprawą otwartą. A to przecież największe marzenie Simone i śniącego o chwale Atletico Madryt. Tak więc drużyna ma jasno sprecyzowany cel, jednak to, jaką drogę w tym kierunku obierze nie jest jeszcze określone.
Droga na skróty to nie jest rozwiązanie
Od kilku lat Atletico stara się zmienić swoją tożsamość. Kupuje piłkarzy dobrze prezentujących się, a nie z gotowością do walki – tym samym najwięcej wydaje na transfery. Im silniej marzy o chwale i krótszą drogą chce ją osiągnąć, tym dalej jest od celu.